
Otrzymaliśmy sygnał od mieszkańca, że na terenach zielonych osiedla pojawili się nieproszeni goście – gryzonie. Wytypowaliśmy podejrzane miejsca i wezwaliśmy specjalistyczną firmę, która wykonała niezbędne prace. Dlatego bardzo proszę o zachowanie szczególnej ostrożności, uczulenie dzieci w tym temacie oraz zwracanie uwagi na zwierzaki, zwłaszcza w rejonie wejścia na boisko, gdzie teren został ogrodzony widoczną z daleka taśmą.
Jak widać, tereny zielone osiedla doceniają nie tylko mieszkańcy – regularnie otrzymujemy zdjęcia lisa czy dzikich kotów. Można więc powiedzieć, że mamy tu namiastkę parku w centrum miasta.
Skoro już mowa o nieproszonych gościach i osiedlowym klimacie, niestety muszę wspomnieć o wiacie, która jak magnes przyciąga podejrzane osoby z okolicznych osiedli. Traktują ją jako punkt spotkań, w którym można wypić alkohol, zapalić „trawkę” czy coś zdemolować. Tymczasem w zamyśle wiata miała być przestrzenią, w której można poczytać książkę lub złapać chwilę oddechu. Zamiast tego stała się miejscem generującym ruch osób, na których najmniej zależy mieszkańcom.
Wiatę kontrolowały Straż Miejska i Policja, ale – co smutne – nie przyniosło to oczekiwanych efektów. Ochrona osiedla niemal codziennie interweniuje w tym miejscu, a przyłapane osoby tłumaczą się, że „czekają na kolegę z osiedla” albo „dopiero się wprowadzili i nie pamiętają adresu”. Żadne przypomnienie o zakazie spożywania alkoholu nie pomaga. Mieszkańcy mają poczucie dyskomfortu, widząc dziwne zachowania czy słysząc salwy nienaturalnie głośnego śmiechu.
Paradoks polega na tym, że wspólnota – chcąc nie chcąc – sponsoruje ten proceder, konserwując wiatę, naprawiając akty dewastacji, doświetlając to miejsce dodatkową lampą, a także angażując ochronę, która zamiast wykonywać swoje zadania, musi poświęcać czas na interwencje w wiacie.
Dlatego – przychylając się do opinii części mieszkańców – przedstawiamy do przemyślenia pomysł likwidacji wiaty. Na corocznym zebraniu właścicieli, które odbędzie się w marcu, wspólnie podejmiemy decyzję dotyczącą tego problematycznego miejsca.
Mariusz Tałajkowski









